Był człowiek, który rzekł: „Boże
Wydać ci się dziwnym może,
Jednak ktoś jest pewien fest,
Że to drzewo jednak jest,
Chociaż nikogo nie ma wokoło."
* * *
Drogi panie, już dość biadolenia,
Zawsze gdzieś jestem,
I dlatego,
Jest też drzewo
Bo na nie patrzę, Bóg. Pozdrowienia.
Co ma wspólnego Katastrofa smoleńska lub Ił-76 z kotem Schrödingera? Czyli z mechaniką kwantową? I co z tym wszystkim mają wspólnego powyższe dwa wiersze?
Skojarzenie powstało po przeczytaniu artykułu Michio Kaku pt: „Czy Wszechświat ma Stwórcę?”1) gdzie autor w swoich rozważaniach odnosi się do zagadnień znanych z mechaniki kwantowej:
Świat nauki kwantowej rzuca nam wiele światła na to, kim jesteśmy w kosmosie, jednak czyni to w bardzo oryginalny sposób. Jeśli komuś odpowiada interpretacja paradoksu o żywym-martwym kocie, jaką przedstawił Winger, zatem wszędzie możemy widzieć „świadomą rękę".
[…]
Punkt widzenia Wingera zainspirował Ronnie Knoxa do napisania wiersza o spotkaniu sceptyka z Bogiem, w którym poruszany jest dawny problem, czy jeśli drzewo przewraca się w miejscu, gdzie nikt go nie widzi, to czy ono istnieje? (pierwszy wiersz – przyp.)
[…]
Anonimowy autor odpowiedział mu następującym utworem (drugi wiersz – przyp.)
Wszechświat w różnych skalach bywa podobny (fraktalowy) nie tylko w obrazie widzialnego widma promieniowania elektromagnetycznego ale w każdym swoim aspekcie. Czasami można tego doświadczyć, a wręcz posłużyć się jako narzędziem, znajdując się w martwym punkcie rozwiązując jakiś problem, gdy zbawienne okazuje się podejście zapożyczone z zupełnie innej, niezwiązanej z tym problemem dziedziny.
Ale co to wszystko ma wspólnego z Katastrofą smoleńską? Otóż analogicznie do cytatu z przytaczanego artykułu, można zapytać: czy jeśli istnieje spisek w miejscu, gdzie nikt go nie widzi, to czy on istnieje? Pytanie zatem o dowód nasuwa automatycznie pytanie o obserwatora, który przekazałby nam informację o zdarzeniu.
Umysłowi ścisłemu więc bardzo po drodze w doszukiwaniu się podobnych analogii. Planowanie i ukrycie ewentualnego spisku nie wymaga znajomości mechaniki kwantowej lecz nawet nieświadomie pozostaje zgodne z jej prawami. Aby ukryć spisek a raczej spowodować jego nieistnienie wystarczy ukryć informację o nim. Wystarczy aby jego „widzialność” była zerowa. Niczym we mgle. Być może właśnie ta jedna z podstawowych kwantowych zasad wszechświata powoduje, że od wielu dziesięcioleci tak dużą wagę przykłada się do rozwoju zasłon dymnych w operacjach wojskowych? Kwantem jest tutaj cała operacja wojskowa, od którego widoczności zależy jego dostarczenie w odpowiednie miejsce i czas. Fizyka kwantowa bowiem nie nakłada ograniczeń na wielkość jej cząstek. Zachowanie Iła-76 również przypomina cząstkę kwantową – trudno określić jego położenie i czas. Gdzieś na chwilę się pojawił (informacja) po czym zniknął w niebycie. Niczym kot Schrödingera, nie jesteśmy w stanie określić czy jest czy go nie ma.
Istnienie pewnych zdarzeń można potwierdzić jedynie gdy istnieje ich obserwator. Z Bogiem, Naczelnym Obserwatorem nie pogadamy. Ale wciąż biegające po wszechświecie cząstki kwantów energii zdolne w swej niezwykłej naturze tworzyć zawiłe struktury, ba, mające nawet oczy mogłyby poświadczyć o istnieniu pewnych informacji. Swego rodzaju detektory cząstek kwantowych.
Ja wiem, że wszystko to jest oczywistością w życiu codziennym. Ale na koniec wysnuje wniosek godny teorii spiskowej bo o tym przecież jest mowa, a który podsuwa sama mechanika kwantowa:
aby spisek nie istniał nie trzeba go nie przeprowadzać, ale by się powiódł, musi nie istnieć.
Z powyższego można mieć stuprocentową pewność, że spisek się udał. Ale czy był czy go nie było można stwierdzić tylko zaglądając pod pudełko, w którym siedzi kot.
Tekst ten dedykuje przeciwnikom teorii spiskowych ale również i ich zwolennikom.
Komentarze